AMBASADORKI MARKI DOIDY W POLSCE

Kubeczek Doidy jest z nami od ponad 70 lat. W tym czasie zadomowił się na siedmiu kontynentach, zaserwował miliony (!) napoi, dzielnie wspierał małe rączki w osiągnięciu samodzielności i zdobył uznanie UNICEF’u.
Nie osiągnął by jednak tego wszystkiego, gdyby nie Wy – drogie mamy! To dzięki Waszej czujności, trosce o zdrowie i otwartości na „dziwne, lecz sensowne” rozwiązania – kubeczek Doidy stał się ponadczasowym wynalazkiem, który tak po prostu … bardzo się przydaje!
Kto lepiej opowiedziałby o roli kubeczka w kuchni, jego unikatowych zaletach przydatnych podczas rozszerzania diety maluszka, pierwszych krokach w stronę samodzielnego jedzenia, budowaniu pozytywnych nawyków żywieniowych, niż … gotujące mamy?
Dlatego, z wielką przyjemnością przedstawiamy Wam Ambasadorki Marki Doidy Cup w Polsce – Joannę Anger i Annę Piszczek – pomysłodawczynie i autorki ogólnopolskiego projektu Ala’AntkoweBLW.

Doidy Cup: Witajcie, na wstępie marka Doidy gratuluje tak licznego grona czytelniczek i czytelników bloga. To zadziwiające, że w tak krótkim czasie osiągnęłyście tak wiele: finał Blog Roku 2014autorska książka kucharska, ponad 150 tysięcy fanów na Facebooku i 113 tysięcy fanów na Instagramie – to robi wrażenie! A dziś zgodziłyście się zostać ambasadorkami marki Doidy Cup. Opowiedzcie, jak do tego wszystkiego doszło?

AA: Długo by opowiadać. Historię naszego poznania znają już chyba wszyscy. Ania z Wrocławia, Asia z Poznania, kilkaset kilometrów odległości, a jednak okazało się, że w dzisiejszym świecie fizyczny dystans to drobiazg. Od początku naszej internetowej znajomości nadawałyśmy ”na tych samych falach”, nasze dzieci urodziły się w tym samym miesiącu, a nasze życie zawodowe i rodzinne jest bardzo podobne. Naszą wspólną przygodę kulinarną zaczęłyśmy od „zabawy” w wymienianie się pomysłami na obiady dla naszych bobasów (wtedy Ala i Antek mieli dopiero 7 miesięcy) i z czasem ta ”zabawa” w gotowanie przerodziła się w codzienną pracę nad blogiem.

 

DC: Czyli można powiedzieć, że temat rozszerzania maluchom diety Was połączył?

AA: Dokładnie tak! Poznałyśmy się na grupie rodziców na portalu społecznościowym, którzy stosują metodę karmienia BLW (baby led weaning). Każda z nas wiedziała, że tak właśnie chce odżywiać swoje dziecko i okazało się, że znalazłyśmy w sobie ogromne wsparcie, bo, jak to z jedzeniem, nie zawsze było kolorowo…

 

DC: BLW – czy możecie powiedzieć coś więcej na temat tej metody?

AA: Oczywiście. BLW to ”metoda stara jak świat”, która zakłada samodzielność dziecka w jedzeniu od pierwszych dni rozszerzania diety. Należy jednak pamiętać o tym, że dziecko cały czas powinno ssać pierś na żądanie, ponieważ w pierwszych miesiącach życia mleko jest głównym posiłkiem niemowlaka. BLW jest rewelacyjne! Każdy je to, co ma na talerzu. My, rodzice, jemy ciepły obiad, a dziecko „bawi się” swoim. Dopiero z czasem nabiera umiejętności prawidłowego chwytu, celnego trafiania do buzi i jedzenia (gryzienia, przeżuwania, połykania). Oczywiście nasze początki było bardzo… brudne (śmiech), ale to nic, po pewnym czasie każdy rodzic, stosujący BLW, wypracowuje sobie swoje techniki błyskawicznego sprzątania :)

 

DC: Mówicie o tym tak lekko, jakby nie było w tej metodzie żadnych problemów. Naprawdę jak jest?

AA: BLW pozwala rodzicom obdarzyć dziecko zaufaniem, że samo się nie zagłodzi, bo zje tyle, ile potrzebuje. Ale oczywiście to my, rodzice, jesteśmy odpowiedzialni za to, co podajemy dziecku do zjedzenia.  Czy to będzie marchew w słupkach, czy od razu naleśnik na tłuszczu smażony (oby nie!). My też, gdy zaczynałyśmy przygodę z BLW, miałyśmy tysiące pytań, dylematów, żadna z nas nie chciała zrobić dziecku krzywdy ani na nim eksperymentować. Na niektóre pytania odpowiedzi przychodziły później, gdy nasze doświadczenie było większe. Dla przykładu możemy przytoczyć anegdotkę z czasów, gdy Ania zaczęła podawać Antkowi gotowane warzywa i kasze. Dziwiła się, dlaczego Antek zaczął mieć częste zatwardzenia, a jeszcze wtedy nie wiedziała, że podczas rozszerzania diety należy dzieciom podawać do picia wodę! I tu dopiero pojawił się problem :) Nasze dzieci, które do tej pory tylko były pojone prosto z piersi miałyby pić z czegoś innego i coś innego? Szybki telefon do Asi i okazało się, że ta już w 4 miesiącu zakupiła kubeczek Doidy, a ten przeszedł test bojowy również w momencie, gdy Ala boleśnie ząbkowała i chwilowo nie chciała pić mleka z piersi.

 

DC:  Teraz to wydaje się być błahostką, a jak wtedy sobie poradziłaś Aniu?

AA: To było nie lada wyzwanie. Antek nie tolerował żadnych butelek, niekapków, bidonów. Najpierw spróbowałam z tym, co miałam pod ręką, czyli z porcelanową filiżanką. Trzymałam ją Antkowi i próbowałam podać wodę, ale on oczywiście chciał robić to sam i tak wyrywaliśmy sobie porcelanę babci :) Po namowie Asi i obejrzeniu kilku filmów w internecie jak dzieci piją z kubka Doidy, zamówiłam kubeczek dla Antka.

 

DC:  Doszłyśmy do momentu, w którym Wasze dzieci miały ile? 7, 8, 9 miesięcy? Opowiedzcie, jak rodziły sobie w tym okresie z samodzielnym jedzeniem i piciem?

AA: Po kilku tygodniach prób samodzielnego jedzenia oraz nauki picia z Doidy okazało się, że nasze 9-miesięczne bobasy są już bardzo samodzielne :) Oczywiście zdarzały się wpadki – rozlanie rosołu, czy rzut ziemniakiem w tatę, ale już do tego przywykłyśmy. Zadziwiające było dla nas to, jak szybko maluchy ogarnęły samodzielne przechylanie kubka i picie. Pisałyśmy o tym rok temu w naszym felietonie – “Jak nauczyć dziecko samodzielnego picia”.

 

DC: W 2008 metoda BLW została opisana przez Gill Rapley i Traycey Murkett w bestsellerowej książce Baby-Led Weaning: The Essential Guide to Introducing Solid Foods-and Helping Your Baby to Grow Up a Happy and Confident Eater, wydanej 2 lata później w polskiej wersji językowej przez wydawnictwo Mamania pod tytyłem Bobas Lubi Wybór. W książce autorki rekomendują Doidy w kontekście przydatnych akcesoriów wspierających dziecko w samodzielnym jedzeniu. Czy uważacie, że metoda BLW i Doidy idą w parze?

AA: Jasne! BLW to samodzielność w jedzeniu i piciu, a Doidy świetnie do tego przygotowuje i wspiera małe rączki w nauce samodzielnego picia. A z perspektywy rodzica – pozwala na serwowanie różnych napoi i płynnych dań w jednym i tym samym naczyniu.

 

DC: To może opowiecie kilka słów o Waszej przygodzie z kubeczkiem. Skąd się o nim dowiedziałyście, jaki kolor kubków mają wasze dzieci, co w nim piły?

AA: Asia dowiedziała się o kubeczku właśnie z książki o metodzie BLW – Bobas Lubi Wybór. Potem poszperała w internecie i zakupiła żółty kubeczek. Ala właśnie skończyła czwarty miesiąc i nie piła z niczego poza piersią, a Asia chciała móc od czasu do czasu wyjść z domu bez dziecka, pozostawiając odciągnięty pokarm do podania Ali na życzenie. Doidy przydał się praktycznie od razu, a tatuś bez większego wysiłku nakarmił Alę z kubeczka. Oczywiście wtedy to on trzymał kubek, a Ala intuicyjnie poruszała buzią i rytmicznie przełykała mleko. Było dokładnie tak, jak obiecywał producent – pijąc z kubeczka dziecko korzysta z tych samych mięśni twarzy, szczęki i języka co podczas ssania piersi mamy. Technika picia z Doidy kontynuuje naturalny sposób pobierania pokarmu i nie wprowadza zawirowań w sposobie ssania, co jest szczególnie ważne, gdy planujemy jak najdłużej karmić piersią. 

Z kolei Ania, jak wcześniej wspomniałyśmy, odkryła Doidy dzięki rekomendacji Asi. Gdy Ania zakupiła czerwony kubeczek, Antek szybko zrezygnował z babcinej filiżanki i zaczął pić tylko z niego. 

Samodzielne początki bywały różne, lecz z czasem Ala i Antek doszli do takiej wprawy, że potrafią trzymać kubeczek w jednej ręce i swobodnie z niego pić.

Doidy nie okazał się dla nas chwilowym gadżetem – wręcz przeciwnie – od dnia, w którym rozpoczęłyśmy rozszerzanie diety towarzyszy nam codziennie. Kubek sprawdza się rewelacyjnie przy śniadaniu i obiedzie. Dzieci piją z niego wodę, owocowe i mleczne koktajle, kakao, kisiel, a także zupy. Tak, tak, na początku przygody BLW wywar z rosołu piły z kubeczka, a warzywa dostawały na tacy. Teraz z kubeczka popijają zupy-kremy.

 

DC: Tak, na wielu zdjęciach Waszych dzieci na blogu widać jak swobodnie operują kubeczkiem. Cieszymy się, że mali bohaterowie bloga są użytkownikami kubeczka! A Wy, drogie mamy, zostałyście ambasadorkami marki Doidy.

Tak. Kiedy zaproponowaliście nam objęcie patronatem kubeczka Doidy nie wahałyśmy się ani chwili. Nic bardziej nie przydało się nam w BLW (poza jedzeniem samym w sobie!) jak Doidy, który praktycznie był obecny w naszej kuchni od pierwszych dni Ala’AntkowegoBLW. Kubeczek Doidy to produkt, który z czystym sumieniem polecałyśmy  odkąd trafił w rączki naszych dzieci, więc tym bardziej cieszymy się, że z nieformalnych ambasadorek marki zostałyśmy oficjalnie poproszone o pełnienie tej roli.

 

ALA’ANTKOWE BLW

Poznaj nas

Misja bloga

My w mediach

Finał Blog Roku 2014

Nasza pierwsza książka kucharska

Ambasadorki Doidy Cup